Metanville

sobota, 7 września 2013

#1

http://r70.cooltext.com/rendered/cooltext1179620779.png 

Twadlight Sparkle- nie planowałam żadnej wzmianki o myszy.
- Pisałam to kiedyś w CLL- po prostu lubię motyw ,,zmniejszania"
-Było coś podobnego w jakieś części Magicznego Drzewa (o Moście)
-Często piszę rozdziały na podstawie skojarzeń, kojarzyło mi się jakoś z jakimś filmem, tylko wiem, że
nie opisuję fabuły owego filmu jednak pewne wątki w nim zawarte (po modyfikacji)
-Fanfict na początku miał być czymś w rodzaju drugiego ,,Miasteczka Halloween" lub ,,Harry Potter"- główna bohaterka dowiaduje się że ma zdolności magiczne etc.

Pozdrawiam ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 1- ,,I guess I just lost my balance"

(jest to wersja edytowana, gdyż wydaje mi się, że w poprzedniej akcja działa się nieco za szybko)

Przed Eileen stanęła jej siostra, Hailie. Zapięła jej naszyjnik na szyi, po czym sama włożyła stopy w wysokie, lśniące obcasy.
-Wybierasz się gdzieś?- zdziwiła się dziewczyna widząc, jak jej siostra nakręca włosy na lokówkę.
-Najwyraźniej- uśmiechnęła się Hailie.Ciemne, brązowe loki idealnie współgrały z bordową sukienką,którą włożyła.Usta miały kolor dojrzałej wiśni. Eileen natomiast
rozłożyła się wygodnie na fotelu, trzymając w (mocno zaciśniętej) dłoni pilot od telewizora. Jej siostra wywróciła teatralnie
oczami, jednocześnie nakładając róz na policzki.
-Jak mnie nie będzie nie wyczyść całej lodówki. Podgrzej sobie jedzenie w mikrofalówce. Jak coś się stanie to do mnie dzwoń...
-Chyba że zgubisz telefon- przerwała jej szesnastolatka.
-Haha. Bardzo śmieszne- powiedziała z przekąsem Hailie, biorąc do ręki torbę. Przez chwilę słychać było szczęk kluczy w zamku,
odłos silnika auta wjeżdżającego na podjazd, trzaskanie drzwiami po czym nastała cisza.
Dziewczyna upewniła się, że nikogo nie ma w zasięgu otoczenia.Z pewnością ktoś mógłby się zdziwić, że wydaje jej się, iż jakiś sąsiad przylepił ucho do okna i wpatruje się w nią, jednak ona właśnie tak się czuła. Czuła się obserwowana, to było najgorsze. Gorsze od uczucia jakieś lekkości, które towarzyszyło jej za każdym razem, gdy zostawała sama wieczorem. Lekkość i ścisk. Nie można tego było opisać słowami, jednak osoby które zaznały podobnego uczucia wiedzą, co wtedy czuła.Ostrożnie ruszyła w stronę drzwi. By zachować pozory, ustawiła jakąś
telenowelę na cały regulator. Z głośników wydobył się płaczliwy, kobiecy głos zmieszany z trzaskami talerzy oraz odgłosami imitującymi burzę. Eileen zdobyła się na lekki uśmiech.
Pośpieszyła do swojej sypialni.
Już od progu widać było, że pokój jest mały, jednak zupełnie nie ozdobiona plakatami jej ulubionych zespołów. Dookoła nie było przepychu oraz ani trochę bałaganu. Jedyne co mogło być ozdobą pokoju, to migocące punkty na ścianie równoległej do jej łóżka. Nawet nie całkiem uważny obserwator, nie obdarzony nieomylną  intuicją stwierdziłby, że mieszka tu zwykła dziewczyna. Jednak tak nie było, w każdym razie od tego wieczoru.
Zamykając drzwi, osunęła się na podłogę, wypuszczając głośno powietrze.Zajrzała pod łóżko.
Wyciągnęła coś, co z całą pewnością było gitarą. Chwyciła ją w dłoń i nucąc jakąś piosenkę, zaczęła grać.
Przysłuchując się w cykady świerszczy za oknem, chwyciła w zęby długopis. Kartkę położyła na łóżku. Gryząc lekko owy długopis,już po chwili zapisała całą kartkę akordów. Nie było to trudne, gdyż dziewczynę zainspirowała myśl o magicznej, nastrojowej piosence która sprawiała, że czuła w sobie jakąś nieprzeniknioną energię. To uczucie towarzyszyło bardzo wiele razy dziewczynie, nawet w zwykłych sytuacjach. Energia w całym ciele, od czasu do czasu owe uczucie lekkości... czując to, miała wrażenie, że zaraz uniesie się kilka cali nad ziemią, co w jej mniemaniu było niedorzeczne.
-Pst, Eileen!- wyszeptał ktoś przy oknie.
Dziewczyna zmarszczyła drzwi. ,,Idiotko, pewnie sobie coś ubzdurałaś"- pomyślała kręcąc głową. Przyłapała się na tym,że
szarpie bezmyślnie struny, przeżuwając równie bezmyślnie wargi,z których sączyć zaczęła się krew.
Znowu głupio się zachowuje. Znowu słyszy jakieś przytłumione  szepty... Tak jakby każdy człowiek spotkany na ulicy chciał jej coś powiedzieć. W sumie niektórzy zatrzymywali się, przyglądając się jej uważnie.Nie należało to w każdym razie do jakieś codzienności, skądże znowu. Po prostu czasem jej to się zdarzało, chociaż pilnowała się, by tego nikomu nie powiedzieć.
-Nie słyszysz żadnych szeptów i nie jesteś idiotką Eileen, ale najlepiej byłoby gdybyś przestała to udowadniać i podeszła do
tego okna!- głos był wyraźnie zniecierpliwiony.
,,Świetnie"-pomyślała. Myśli na głos.
Dziewczyna wyjrzała przez okno i odskoczyła ze strachem. W progu stał Josh, jej kolega z klasy. Jedyne, co było interesujące
to to....nie, zdawało jej się. Nawet chyba jej się zdawało, że w ogóle tam był. Ale jakim trafem przewidziało jej się, że zamiast spektakularnego, wysokiego wzrostu miał on co najwyżej kilka centymetrów? Ale byłoby bardzo dziwnym zjawiskiem to, że jednocześnie przesłyszał się jej jego głos, równocześnie z jego widokiem.
Ledwo wykrztusiła zaskoczony odgłos,ponieważ ten ugryzł ją w palec.W takim razie nie zwariowała, ponieważ bólu raczej by sobie nie wyobraziła...
-Auć, za co to było?-zdenerwowała się Eileen.
-Widzę że jednak masz głos. To było za to, że siedzisz jak głupia zamiast mi pomóc przejść- warknął sflustrowany Josh.
No tak, to wiele wyjaśnia.
Chłopak przeskoczył na blat jej biurka, siadając na jednej z książek, które były porozrzucane niedbale po całym pokoju.
Złożył knykcie równolegle do siebie, po czym z profesorskim spojrzeniem czekał zapewnie na monolog, który miała wygłosić Eileen. Co to to nie, czy on naprawdę myślał, że w jakiś zdumiewający sposób odgadnie co się stało? Była inteligentna, ale nie wiedziała wszystkiego.
-Czekam.- powiedziała spokojnie dziewczyna.
-Na co?- zdziwił się chłopak.
-Na wyjaśnienia- odparła szesnastolatka. Teraz ona sama czuła flustrację. Znowu te irytujące zachowanie które miało sugerować, że odgadnie co się stało.
-A co tu dużo wyjaśniać? Niedawno wstałem, obudziłem się i zobaczyłem, że mój chomik jest ode mnie wyższy. Wyjście spod kołdry
zajęło mi dokładnie półtorej godziny, a rodzice myśleli że zwiałem. Moje krzyki zagłuszała telewizja.- tu popatrzał na nią wymownie.
Pewnie wiedział o włączonej w dalszym ciągu w salonie telenoweli.
-Kłóciłeś się z Harry'm Pottter'em?- zapytała lekko rozbawiona Eillen.
-Baaardzo zabawna jesteś- zakpił z ironią- gdybyś nie czytała tyle tego dziadostwa nie plotłabyś teraz takich głupot.
Chciała mu coś odpowiedzieć, chciała mu dogryźć ale nie potrafiła znaleźć na to odpowiednich słów. Po prostu była tak wściekła że z trudem opanowała emocje.
Dziewczyna naprawdę, czuła że cała się w środku gotuje.Dobra, to było dziwne. Siedzi sobie w pokoju. Normalka. Rozmawia z kimś. Okay.
Rozmawia z kimś wielkości zapałki. Dobra, trochę dziwne. Ale wymówienie przez Josha Walkera zdania o Harry'm Potterze bez skrzywienia
się to był dopiero wyczyn na miarę podbicia Mount Everest. Lub otrzymania Oscara za totalnie kiepski film.
-Dobra, zostawmy ten temat- polecił Josh, jakby czytał w jej myślach. Lub ona znowu myślała na głos, co było bardziej możliwe.
-Jakoś nie rozumiem, jakim cudem zmniejszyłeś się do takich rozmiarów nie wdając się w jakieś no nie wiem... czarnomagiczne starcia, bo ja wiem....
-Ile razy ja mam to powtarzać? NIE.MA.CZEGOŚ.TAKIEGO.JAK.MAGIA.A.TY.MASZ.ZBYT.WYBUJAŁĄ.WYOBRAŹNIĘ. Po prostu obudziłem się już tak, nie wierzę w takie głupoty.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Czytała od czasu do czasu  książki, bardzo wiele książek fantasy zdobiło jej półki, ale to nie zmieniało faktu, że potrafiła myśleć realistycznie. Fakt, realistką to ona do końca nie była i nieraz chodziła z głową w chmurach (i więcej niż ,,jeden raz" to słyszała) ale to tylko książki, po co histeryzować...
-W jaki sposób chcesz żebym ci pomogła?- to pytanie było kluczem do rozwiązania zagadki jego obecności w jej (a właściwie jej siostry) domu.
-No nie wiem. Myślałem, że jesteś mądra-wzruszył ramionami po czym uśmiechnął się złośliwie.
-Nie jestem Einsteinem, a skoro jesteś takim debilem to ja ci nie pomogę przykro mi.- Eileen odwróciła się do niego plecami.
-No weź, dobra. Sorry. Wystarczy?- uśmiechnął się,jednak nie bardzo mu to wyszło. Na twarzy został złośliwy uśmiech, których wiele doprowadziłby do szału.Szesnastolatka wywróciła oczami.
-Dobra, myśl szybko.- ponagalił ją chłopak.
-Dobra, dobra, myślę!- zdenerwowała się Eileen. Co go mogło zmniejszyc, co go mogło zmniejszyć... z pewnością nie znajdzie odpowiedzi na to pytanie w żadnej książce, o Internecie już nie wspominając.
-Możesz mieszkać u mnie, inaczej ci nie pomogę- powiedziała niechętnie Eileen.
-Zwariowałaś?!- oburzył się chłopak.
-Świetnie.No to powodzenia. Poszukaj sobie... hmm jak to było? ,,mądrzejszego książkowca" czy jakoś tak- rzekła chłodno dziewczyna.
-Niech ci będzie, zostanę. Ale masz NATYCHMIAST wymyślić sposób jak mnie zrobisz normalnym.- oświadczył Josh.
Dziewczyna chwyciła go w dwa palce jak zdechłą mysz i rzuciła na półkę szafki po czym trzasnęła drzwiami i wyszła.